Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Battlefield Hardline – recenzja PCPlayStation 4Xbox One

Battlefield Hardline to według marketingowców Electronic Arts „najszybsza gra z serii”. Po pierwszych sekundach z multiplayerem ciężko było mi temu zaprzeczyć. Jedno z początkowych odrodzeń na jakimś przypadkowym sojuszniku spowodowało natychmiastowy zgon – jak się okazało, facet był akurat flankowany. Kolejny respawn, tym razem wylądowałem za działkiem zamontowanym w śmigłowcu. Niestety, pilot zahaczył ogonem heli o pobliski budynek, a ja po raz drugi oglądałem ekran śmierci. „Do trzech razy sztuka” – pocieszam się. Po chwili namysłu zdecydowałem, że nie rozstawię się na towarzyszu, ale na punkcie znajdującym się pod kontrolą naszego zespołu. Sekundy później moją klatkę piersiową rozrywa hak, który został wystrzelony z tyrolki. Śmiech gościa, który dokonał wyczynu kołacze mi się w uszach, podczas gdy ja wyłączam konsolę. To koniec Battlefielda na dzisiaj…

Mój pierwszy kontakt z Hardline miał jednak miejsce zanim moje nerwy znalazły się w strzępach. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem po wciśnięciu przycisku „Options” było odpalenie „Odcinków”, czyli trybu jednoosobowego, który podano w formie serialu kryminalnego. Podczas dziesięciu epizodów lub mówiąc prościej około sześciu godzin gry, zapoznacie się z kilkoma latami życia Nicholasa Mendozy. Ten pochodzący z Kuby jegomość pragnąc uciec od problemów, jakie nagromadziły się w czasie jego dzieciństwa postanowił wyjechać do Miami. Tam wskoczył w uniform policjanta i trafił do wydziału anty-narkotykowego (DEA). Wkrótce odkrył, że na ulicach kwitnie handel nielegalnymi substancjami, a siatka stróżów prawa przesiąknięta jest korupcją. Chcąc być „tym jedynym dobrym” rozpoczął samotną wojnę przeciwko całemu miastu.



Kampania została stworzona na kształt serialu kryminalnego. Po wyjściu do menu głównego  gra zapowiada co wydarzy się w następnym odcinku. Analogiczna sytuacja ma miejsce podczas wznawiania rozgrywki.


Pomysł dość dziwny jak na realia Battlefielda ale postanowiłem dać szansę deweloperom, którzy zapowiadali przygodę jakiej jeszcze ta seria nie widziała. I rzeczywiście, czegoś takiego w FPS-ach od EA jeszcze nie widzieliśmy. Już podczas prologu możecie się przekonać, że w życiu Mendozy rzadko co idzie gładko. Pierwszy przydział okazał się klapą. Skutkiem tego była zmiana partnera –  doświadczonego glinę zastąpiła urodziwa Azjatka. Ciąg następnych misji stopniowo prowadzi do klęski ślepego jak kret gliny. Klęski, której tylko on nie potrafi przewidzieć. Pozbawiony typowego wyczucia podstępu, który jest cechą każdej osoby pracującej w zbrodniczym półświatku, Latynos ufa komu popadnie, nie pomijając ludzi, którzy doprowadzili go do ruiny. W skrócie wierzy we wszystko co dotrze do jego uszu. Słabo jak na detektywa.



W singlu zwiedzimy szereg różnych lokacji, począwszy od terenów miejskich, aż po bagna zaprezentowane powyżej.


Jego znikomy pomyślunek zastępuje za to talent do obsługiwania broni wszelakiego typu. Nie wiem czy ma to jakiś związek z jego kubańskim pochodzeniem, ale bohater potrafi z dziecięcą łatwością korzystać z karabinów szturmowych, strzelb, broni wsparcia, snajperek, maczet, pałek teleskopowych, min laserowych, C4 i wielu, wielu innych jeszcze bardziej wymyślnych rzeczy. Jak na kolesia z wydziału anty-narkotykowego przystało, bez najmniejszych kłopotów kieruje pojazdami dostępnymi jedynie dla wojska. Ot, taka przydatna na co dzień umiejętność. Szkoda, że Visceral Games zamiast opowiedzieć spokojną historię zbliżoną do realiów pracy sztabu DEA zdecydowało się na mało wiarygodnego żołnierza w policyjnej kurtce. Jeśli koniecznie chciano wypełnić kampanię typowo FPS-ową akcją, można było w głównej roli osadzić oddział SWAT, którego przedstawiciele i tak biegają w trybie wieloosobowym.



Magiczne urządzenie Mendozy pozwala na skanowanie terenu misji. W wyglądzie i działaniu przypomina to tryb detektywistyczny z serii Batman od RockSteady.


Nawet pomimo niedoskonałości, fabuła jest do przełknięcia. Chyba nie zaskoczę nikogo stwierdzeniem, że jest to najlepsza Battlefieldowa kampania od czasów Bad Company 2. Zupełnie inaczej ma się sprawa w kontekście rozgrywki, bo tutaj Hardline podjął próbę stworzenia czegoś na kształt sandoxa. Chociaż słowo „sandbox” jest tu trochę na wyrost, to jednak warto zaznaczyć, że w każdej misji znajdziemy kilka sposobów dojścia do wyznaczonego celu. Oczywiście zdarzają się korytarzowe lokacje, ale nie brakuje terenów bardziej przyjaznych dla flankowania wrogów i dokonywania satysfakcjonujących, cichych zabójstw. Deweloperzy nie każą jednak nikomu wytężać mózgownicy, bo o istnieniu każdego z sekretnych wejść zostaniecie poinformowani przez towarzyszy. Poznanie pozycji przeciwników również nie jest wielką filozofią – każdy z nich jest zaznaczony na mapce od samego początku misji. Bycie kreatywnym w sposób inny niż przewidzieli twórcy również nie popłaca, bo zwykle okazuje się nieefektywne. Zapomnijcie więc o hardkorowym korzystaniu tyrolki, bo gra niechętnie pozwala na strzelanie nią w miejsca inne, niż te do tego wyznaczone.

Nowy Battlefield kuleje też pod względem sztucznej inteligencji. „Karczycha” rzadko kiedy zwracają uwagę na to co dzieje się wokół nich, bo podczas patrolowania terenów nie widzą i nie słyszą niczego poza swoim bardzo ograniczonym polem obserwacji. „Wystrzeliłeś za moimi plecami z przytłumionej broni? Nie ma sprawy, to nie mój biznes. O! Ktoś rzucił łuskę aby odwrócić moją uwagę, pójdę to sprawdzić.” Moja wiara w grę zachwiała się kiedy usłyszałem, że pewien typ po stwierdzeniu zgonu kolegi, z jakim rozmawiał kilka sekund temu wrócił do swoich zajęć stwierdzając „nieźle oberwał”.

Mało wiarygodne postacie i uproszczenia to główne zarzuty dla trybu solowego. Ułatwione jest nawet zbieranie znajdziek, bo „skaner”, czyli magiczne urządzenie Mendozy informuje nas również o istnieniu elementów do zebrania zaraz po wejściu w obszar ich rozmieszczenia. 



Strona artykułu: [1]  [2]  [3]    

UID: 4605
Okładka/art:
Tytuł:
Battlefield Hardline - recenzja
Developer: Visceral Games
Gatunek: FPS
Data wydania:
EUR: 19/03/2015
USA: 17/03/2015
JAP: 17/03/2015
Poziom trudności:
3/5
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!