Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Halo: The Master Chief Collection - recenzja Xbox One

Jaka gra niezmiennie kojarzy się z Xboxem? Oczywiście Halo! Żaden inny tytuł nie wzbudza tylu emocji oraz starć grup jego zwolenników i przeciwników. Exclusive, który na początku miał być RTS-em w stylu Myth projektowanym na Maca, później zapowiadano go na PS2, aż w końcu wylądował na Xboxie po tym, jak w 2000 roku Microsoft wykupił studio Bungie. Developerzy stworzyli trylogię, po czym odłączyli się od giganta z Redmond. Obecnie (począwszy od czwartej części) serią kieruje już ktoś inny (343 Industries), jednak fanom to kompletnie nie przeszkadza, bo nowy zespół świetnie wywiązuje się ze swego zadania. Jako, że od premiery pierwszej części minęło już ponad 13 lat, Microsoft postanowił wydać Halo: The Master Chief Collection – składankę przygotowaną zarówno z myślą o największych fanach cyklu, jak i zupełnie nowych graczach, którzy z serią wcześniej nie mieli do czynienia, a przed premierą „piątki” chcieliby się z nią zapoznać. Mamy tu zbiór czterech pełnoprawnych odsłon serii, tylko czy przetrwały one (zwłaszcza Halo 1 i 2) próbę czasu? Sprawdźmy.

W sumie do tej pory wydano cztery główne części serii, ale i kilka spin-offów (Halo Wars, Halo 3: ODST, Halo: Reach, Halo: Spartan Assault oraz Halo: Spartan Strike). O potencjale tej marki najlepiej świadczy fakt, że sprzedała się już w liczbie ponad 60 milionów kopii (dane na koniec października 2014), a oprócz gier do sklepów trafiły też książki, komiksy, film, nie wspominając już o różnego rodzaju figurkach, gadżetach i zabawkach, które nawiedziły zwłaszcza rynek amerykański. Nic więc dziwnego, że na około rok przed premierą Halo 5 gigant z Redmond postanowił wydać składankę Master Chief Collection, która zawiera cztery dotychczasowe duże produkcje i w najlepszy sposób przygotuje nas na duże wydarzenie, jakim bez wątpienia będzie nadejście „piątki”.


Każdy fan serii z przyjemnością odświeży sobie pierwszą część w odrestaurowanej oprawie, w 1080p i 60 klatkach na sekundę. Miłym dodatkiem jest to, że w H1 i H2 można przełączać się pomiędzy klasyczną, starą oprawą z pierwszego Xboxa, a podrasowaną wersją.

Rzadko kiedy wydawca planując tego typu remastery wrzuca na jedną płytkę tak dużo. Ta kolekcja jest jednak bezsprzecznie jednym z najbogatszych pakietów odrestaurowanych klasyków, jakie trafiły na sklepowe półki. Dość powiedzieć, że samo przejście kampanii dla jednego gracza we wszystkich czterech pozycjach to 30-40 godzin dobrej zabawy, a przecież mamy jeszcze tryby multiplayerowe. Podsumujmy zatem co dostaliśmy. Halo: Combat Evolved, Halo 2, Halo 3 oraz Halo 4 – wszystkie działające w 1080p (za wyjątkiem „dwójki”, którą – nie wiedzieć czemu – zablokowano na rozdzielczości 1328x1080) i w 60 klatkach na sekundę. Dwie pierwsze odsłony serii są ponadto w edycji Anniversary, a więc posiadają znacznie odświeżoną oprawę względem wiekowych oryginałów z pierwszego Xboxa.

O ile Halo 1 Anniversary można już było sprawdzić na 360-tce, to Halo 2 Anniversary debiutuje na Xboxie One i według mnie choćby dla tego odświeżenia fani serii powinni pognać do sklepów. Wszystkie lokacje oraz bohaterowie zostali odświeżeni i prezentują się po prostu świetnie – może nie jest to poziom pozycji next-genowych, ale mniej więcej gier z poprzedniej generacji, a to i tak bardzo dużo biorąc pod uwagę jak „ociosane” i toporne są dwie pierwsze części odpalane dzisiaj na pierwszym Xboxie. Słowa uznania należą się twórcom także za to, że w Halo 2 stworzyli na nowo filmowe przerywniki, co oczywiście nie było łatwym zadaniem. Najlepsze dla mnie (fana retro-gier) jest jednak to, że w Halo 1 i 2 autorzy umożliwili przełączanie się pomiędzy oprawą z edycji Anniversary a tą znaną z Xboxowego oryginału! Wystarczy wcisnąć jeden przycisk i bez najmniejszego przestoju przeskakujemy na stary wygląd lokacji, rozmazane tekstury i… 60 klatek na sekundę, czego przecież w oryginale nie było (mieliśmy tam do czynienia z poziomem 30 fpsów). Dodatkowym atutem jest to, że Halo 2 w tej kolekcji ma też dodatkowy tryb Multiplayer ochrzczony jako „Anniversary”, który oferuje sześć map zrobionych od zera – ze świetnymi, nowymi teksturami, oświetleniem i poprawioną gdzieniegdzie geometrią terenu.


Różnica w oprawie w Halo 2 - pierwszy screen to stara oprawa, jaką pamiętamy z pierwszego Xboxa, a obrazek niżej to edycja Anniversary.

Po włączeniu po raz pierwszy Master Chief Collection rzuciłem się od razu na Halo: Combat Evolved Anniversary, bo to chyba właśnie „jedynka” przywołuje we mnie najlepsze wspomnienia – zwłaszcza pod kątem pokonywania kampanii w co-opie. Zacząłem ją przechodzić w odrestaurowanej wersji z przyjemnością, niemal na każdym kroku przełączając się na klasyczną oprawę i podziwiając poprawki, jakich dokonali twórcy. Oczywiście nie ma też co się oszukiwać jeśli chodzi o rozgrywkę – zarówno „jedynka”, jak i „dwójka” mają już swoje lata i pod wieloma względami są toporne w swej mechanice. Dzisiaj już nie przystoi żeby przez 30 minut przedzierać się przed podobne do siebie korytarze i robić ciągle to samo, więc na takie i inne oczywistości trzeba umieć przymknąć oko. Nie oczekujcie pod tym względem czarów czy gameplayu nowej generacji, bo ich po prostu nie uświadczycie. Warto jednak dodać, że twórcy w Halo 1 Anniversary dodali wreszcie tryb Multplayer – w poprzedniej wersji tego tytułu wydanej na Xboxie 360 brakowało komponentu sieciowego i był to spory zawód. Tutaj jest i choć umieszczono go jedynie w klasycznej wersji, to i tak miło jest wrócić do starych dobrych map z oryginału. Nie ukrywajmy jednak, że to raczej ukłon w stronę największych fanów serii, bo reszta będzie wolała pograć w Multi w późniejszych odsłonach cyklu, gdzie przecież kilka lokacji z „jedynki” znalazło się w odpicowanej wersji.


Każdemu kto grał w którąkolwiek z dotychczasowych odsłon, wrócą wspomnienia...

Halo 3 i 4 może i nie zostały tu zapakowane w papierek „Anniversary”, ale przecież tego nie wymagały. W zamian za to podrasowano je do 1080p i przede wszystkim do pożądanych 60 klatek na sekundę. Wygląda to teraz naprawdę dobrze – zwłaszcza część czwarta, która już na Xboxie 360 prezentowała wysoki poziom, choć momentami miała problemy z płynnością i pracowała w niższej rozdzielczości. Z pewnością znajdzie się wiele osób, które przejdą „trójkę” i „czwórkę” raz jeszcze choćby po to, żeby doświadczyć ich w 60 fpsach.

Strona artykułu: [1]  [2]      

UID: 3149
Okładka/art:
Tytuł:
Halo: The Master Chief Collection - recenzja
Developer: 343 Industries
Gatunek: FPS
Data wydania:
EUR: 11/11/2014
USA: 11/11/2014
JAP: 13/11/2014
Poziom trudności:
średni (3/5)
8.9/10
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!